Pracuj z nami

NEWS

#MeetOurCrew - Dawid Dobija.

Projekty 3D i ekstremalne przeszkody to jego największy konik, a teraz rozwija swoje skille w kreowaniu strategii marketingowej i promocji. Zaczynał od DIY spotów w Żywcu, a teraz spod jego ręki wychodzą skateparki zapierające dech w piersiach niejednego ridera. Dawid Dobija, bo o nim dziś mowa, aktualnie Lider Działu Marketingu & Designu, opowiedział nam o początkach jazdy na streecie, współpracy z młodzieżą podczas powstawania obiektów... oraz zdradził nam swój ulubiony trick na BMX! 

Należysz do pokolenia, które nie zaznało skateparkowego dobrobytu, tak jak obecna młodzież. Jak wspominasz te lata i czas spędzony „na streecie”?

Niestety, za wcześnie przyszedłem na ten świat (śmiech). Mimo wszystko, mega dobrze wspominam lata młodzieńcze bez skateparku. W miejscowości, z której pochodzę, mieliśmy grupkę, składającą się z około 6 osób, które miały zajawkę na BMX i rowery MTB. Wspólnie spędzaliśmy wiele godzin na poszukiwaniu różnych miejscówek streetowych w naszych okolicach. Najlepszymi miejscówkami na tamten czas były nowe chodniki, różnego rodzaju pomniki lub naturalne banki. Śmiało mogę stwierdzić, że nie było spotu, którego bym nie znał i nie spędził tam wielu godzin na katowaniu różnych tricków. W pewnym momencie wszystkie te punkty przestały nam dawać wystarczający fun i zaczęły ograniczać nasz progres, dlatego szukaliśmy alternatyw. W naszym regionie znajdował się tor do FMX, gdzie trafiliśmy przez przypadek z ziomeczkami i próbowaliśmy swoich sił na rowerach, ale to było głupie! (śmiech). Ta sytuacja zainspirowała nas do stworzenia mini DIY dirt parku, gdzie mogliśmy w dalszym ciągu rozwijać swoje pasje. Całe szczęście starsze pokolenie już kiedyś wpadło na podobny pomysł i nieopodal jeziora istniała już linia 3 hopek ziemnych, które wystarczyło lekko odświeżyć. Mogliśmy tam katować tricki od rana do wieczora, niezależnie od pory roku!

W późniejszym czasie powstało więcej spotów dirtowych w mojej miejscowości, jak i w okolicach. Te działania mocno przyczyniły się do rozwoju sportów rowerowych. W kolejnych latach podobnych miejscówek powstało dużo więcej, dzięki czemu mimo braku skateparku nie narzekaliśmy na brak miejsc do jazdy. A, i też nie narażaliśmy się na niemiłe spotkania z władzą! (śmiech)

Jeden z bardziej popularnych spotów do jazdy w Żywcu - River Trails. Hopki obecnie są wykorzystane przez okoliczną młodzież (pozdro dla młodej ekipy!)

Kiedy pierwszy raz dowiedziałeś się o Techramps?

O firmie Techramps dowiedziałem się, będąc jeszcze w Gimnazjum. To był mniej więcej 2004 rok, kiedy jeździłem jeszcze na deskorolce. Wtedy zaczęły się pojawiać pierwsze realizacje od Techramps i zawsze marzyłem o tym, żeby pojeździć na jednym z ich parków. Niestety, w tamtych latach nic od Techramps nie powstawało w mojej okolicy i pozostawało jedynie oglądać te obiekty na stronie, ślinić się przed monitorem kineskopowym i liczyć na to, że w niedalekiej przyszłości zawitają do moich okolic. W tym czasie byłem jeszcze młody i naiwny w kwestiach realizacji takich obiektów w miastach.

Pierwszy skatepark w Twoim rodzinnym mieście - Żywcu pojawił się w 2008 roku. Pamiętasz swoją pierwszą przejażdżkę?

Oczywiście, że tak! Było to dla mnie, jak i dla moich ziomków niesamowite wydarzenie! W końcu mogliśmy wyjść z lasu i przestać katować te same miejscówki streetowe i sprawdzić swoje umiejętności na skateparku. Oczywiście, wtedy nadeszła prawdziwa weryfikacja naszych skilli, bo skatepark dawał całkowicie inne możliwości niż dotychczasowe spoty. Dodatkowym, ekscytującym elementem było to, że na miejscu była już konkretna ekipa skateparkowa z Żywca, z którą nigdy wcześniej nie mieliśmy kontaktu. W tamtych czasach nie wbijaliśmy na rower do Żywca. Bardzo dużo zmieniło się po tym jak skończyłem edukację w Gimnazjum i rozpocząłem naukę w Technikum w Żywcu. Jakoś trzeba było wbić się w łaski nowych kumpli! (śmiech)

Dawid podczas jazdy na skateparku w Żywcu.

Zawsze chciałeś łączyć pracę ze środowiskiem skate?

Myślę, że każdy chce, aby jego zajawka była również jego pracą. W moim przypadku, przy splocie różnych zdarzeń właśnie się to udało, czym mega się jaram!

Gdybyś nie projektował skateparków to zajmowałbyś się…?

Ciężkie pytanie - co by było gdyby?  Ale, jak już pytasz to pewnie bym poszedł w stronę mechaniki, która jarała mnie od małego, bądź w stronę dziarania czy innych robótek ręcznych. 

Opowiedz jak wyglądała praca nad Twoim pierwszym dużym projektem skateparku w Techramps?

Pierwsza realizacja to zawsze bardzo duże wyzwanie dla projektanta. Jak pogodzić swoje surrealistyczne wizje z wymogami narzuconymi przez urzędników i użytkowników? Niestety, często te mrzonki, różnego rodzaju zależności i normy rozmywają całkowicie pierwotną wizję skateparku. Wówczas, trzeba zderzyć się z rzeczywistością, zejść na ziemię i zrobić wszystko, aby Zamawiający oraz użytkownicy byli w pełni zadowoleni z „dowiezionego” skateparku, bo to przecież oni walczyli o obiekt i oni będą tam rozwijać swoje skille. Jestem wdzięczny swoim kolegom z Działu Projektowego, którzy przekazali mi kompleksową wiedzę na temat projektowania oraz dawali pełne wsparcie w zrozumieniu i ujarzmieniu programów do projektowania 3D.

 

Jakim wyzwaniom jest najtrudniej sprostać jako projektant skateparków? Pokolenie Z słynie z tego, że wie czego chce i jest bardzo wymagające.

Najtrudniej jest mi pogodzić swoje odjechane pomysły i chęć zrównania się z największymi skateparkowymi graczami na rynku światowym. Na naszym "podwórku" wygląda to mniej kolorowo, niż każdemu się wydaje. Zamawiający, jak i młodzież praktycznie zawsze dają swoje wymagania dotyczące obiektu we wnioskach.  Często pojawiają się w nich prośby o niskie, klasyczne przeszkody skateparkowe, co całkowicie mija się z wyidealizowanym światem projektowania i rozwoju sportów wyczynowych w Polsce.

Masz rację z tym, że pokolenie Z wie, czego chce! Młodzież nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że to co na ten moment jest dla nich wystarczające, za rok czy dwa, gdy ten obiekt powstanie, będzie to już niewystarczające. Rola edukacyjna w tej kwestii leży po stronie Projektanta, ale niestety nie zawsze się to udaje nad czym bardzo ubolewam!

Projekt skateparku, z którego jesteś najbardziej dumny to…

To pytanie należy do tych z kategorii trudne. Wydaje mi się, że nie ma takiego obiektu z którego byłbym w 100% zadowolony. Moim zdaniem, jeśli Projektant przyjedzie na swój obiekt i powie: „Tak to jest to! Nic bym tutaj nie poprawił! Jest sztos!”, to w takim przypadku jego rozwój i kreatywne myślenie właśnie się skończyły. Sporty skateparkowe cały czas bardzo mocno się rozwijają i wiele rzeczy pozostaje jeszcze do odkrycia. Podczas jazdy na każdym ze swoich projektów uważam, że pewne rzeczy bym zmienił, zrobił lepiej, ciekawiej i w bardziej kreatywny sposób. Skoro już pytasz, które obiekty są moją topką, to myślę że: Brzeszcze, Kraków Kąpielowa, Puławy i AvePark

 

Przed Tobą nowe wyzwania. Zostałeś Liderem Działu Marketingu & Designu w Techramps, jak czujesz się w nowej roli?

Nowy dzień, nowe wyzwania!  W skrócie - mam zajawę! Z jednej strony cieszę się, że dalej pozostałem w swoim „corze” i mogę partycypować w projektowaniu skateparków, ale też spoko, że mogę się ciągle rozwijać i podejmować nowe wyzwania, jak na przykład marketing. Jest to dla mnie nie lada wyzwanie, ale czuję wewnętrznie, że idę w dobrą stronę i będę mógł jeszcze bardziej uczestniczyć w życiu skateparkowym.

Jak oceniasz poziom polskiej sceny BMX w porównaniu z zagraniczną sceną? Czy jesteśmy dalej w “stereotypowym” tyle?

Niestety, ale muszę z bólem serca stwierdzić, że tak. Obecnie w Polsce nie ma odpowiedniego zaplecza, aby zawodnicy BMX-owi mogli być na światowym poziomie. Z czego to wynika? Otóż z tego, że skateparki w Polsce powstają według określonych wymogów urzędników oraz młodzieży. Obiekt powinien być łatwo dostępny dla szerokiego grona użytkowników, które w pewnym sensie samo ogranicza sobie możliwości. Wcześniej, gdy dochodziło do konsultacji z młodzieżą to pojawiały się osoby, które były w pełni świadome sportu, uprawiały go od kilku lat i byli nastawieni na rozwój. Z taką grupą kapitalnie się pracuje, bo mamy w głowie pokrewne cele do osiągnięcia. Można powiedzieć, że rozumiemy się bez słów! Zdarza się, że jesteśmy zapraszani na konsultacje, które odbywają się w szkole i przychodzą np. trzy grupy z IV klasy szkoły podstawowej, które w zeszłym roku zaczęły jeździć na hulajnodze. Taka ekipa nie ma na tyle świadomości w kwestii uprawiania sportu i tego, że elementy, jakie są dla nich projektowane są elementami na podstawowe tricki. Z racji, że naszymi płatnikami są urzędy, to właściwe ta instytucja zawsze pójdzie i wstawi się za młodzieżą, a nie Projektantem. Takie sytuacje skutkują tym, że nasze ręce są czasem mocno związane. Dodatkowo żadne instytucje czy związki w Polsce nie postarały się o to, abyśmy mogli podnosić swoje umiejętności na obiektach treningowych na tyle, aby w przyszłości móc reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Ulubiony trick?

Tail whip w różnych konfiguracjach.

Twój BMXowy idol?

Nie miałem chyba jednego idola, ale zawsze było kilku riderów, którzy swoją jazdą zawsze mnie motywowali do działania. Są nimi np. Drew Bezanson, Brett Banasiewicz, Ryan Nyquist czy Scotty Cranmer. Z biegiem lat dochodziło do mojej topki kilku riderów, ale myślę że ta czwórka na zawsze pozostanie w moim serduszku i wywarła na mnie duży wpływ!

 

Drew Bezanson. Źródło: FISE.com

Ryan Nyquist. Źródło: FISE.com

Scotty Cranmer. Źródło: Youtube.

Brett Banasiewicz. Żródło: FATBMX.com

 
Trick, którego najdłużej się uczyłeś?

Najdłużej uczyłem się swojego ulubionego Tail whipa. Myślę, że przez to że najdłużej zajęło mi to, aby się go nauczyć, jest też on moim ulubionym.

Tail whip by Dawid Dobija.

Bez czego nie wyobrażasz sobie swojej pracy?

Myślę, że bez ludzi i bez klimatu, jaki panuje u nas w firmie, jak i w samym dziale.

Skąd czerpiesz nowe inspiracje/pomysły? Może masz jakieś sposoby na to, jak podtrzymać swoją kreatywność i wizje?

Ogromną kopalnią wiedzy jest dla mnie Internet. Tam możemy znaleźć wiele inspiracji skateparkowych i nie tylko. Oprócz tego szukam weny w różnych rozwiązaniach architektonicznych, jakie na co dzień możemy spotkać w przestrzeni miejskiej, czy publikacjach w mediach z branży architektonicznej. Oczywiście nie wystarczy tylko szukanie natchnienia w materiałach branżowych. Wiele mi daje poruszanie się po różnych obiektach, czy cruising i korzystanie z architektury miejskiej.

Dużym motorem napędowym do podtrzymania kreatywności jest to, że pracuję w zawodzie, który łączy się z moją pasją, która jest dużą częścią mojego życia. Oczywiście mam kilka dodatkowych sposobów, jak pobudzać swoją kreatywność i wizje, ale to już zachowam jako swoją słodką tajemnicę!

Gdybyś miał dać 3 wskazówki dla osób aspirujących na przyszłych projektantów skateparków, to co byś im powiedział?

Mnóstwo jazdy na desce, BMX, rolkach, podróżujcie po różnych skateparkach, wymieniajcie się poglądami i dużo rysujcie!

Czy uprawiasz/uprawiałeś jakieś inne sporty ekstremalne?

Tak! Swoją przygodę ze sportami wyczynowymi zacząłem od deskorolki w 2004 roku i jeździłem na niej ponad 2 lata. To właśnie jeżdżąc na deskorolce złapałem największa zajawę na sporty miejskie. Poznałem wtedy dobrego ziomka Adama, który jako pierwszy w naszej miejscowości miał deskorolkę i wspólnie z nim zaczynałem tę przygodę. Pierwsze jazdy, tripy i przeszkody DIY. Śmiało mogę teraz powiedzieć, że gdyby nie Adam to moje życie, jak i kariera zawodowa pewnie poszłyby w całkowicie inną stronę. Oprócz deskorolki był jeszcze snowboard w zimie, no i od jakiegoś czasu staram się czasem wyskoczyć i popływać na wake’u.

Dawid na snowboardzie.

Jakie najlepsze sztuczki udało Ci się załadować na BMX?

Myślę, że takie TOP 3 to będzie Flara, Frontflip i Backflip, Tail whip. Te trzy triczki siedzą mi najbardziej w głowie. Niestety, po kontuzji kręgosłupa takie sztuczki musiały odejść na bok, ale cieszę się, że w dalszym ciągu mogę pobujać się po parku i poszukać odpowiedniego flow!

Dziękujemy za rozmowę! // Joanna Gęborska i Agnieszka Miłek